sobota, 9 lipca 2011

it's what you do to me?!


Trzymając papierosa w ręku, przyjmując świeży powiew wiatru na twarz, spoglądając w niebo i przyglądając się gwiazdom, szukając tej najlepszej, tej która mogłaby Ci się spodobać, doszłam do wniosku, że nie powiem nic -czego mogłabym później bardzo żałować, będę miała niedługo dużo czasu na odpoczynek i przemyślenia, cały miesiąc na schizach i rozkminach nad ranem, dojdę pewnie do kilku wniosków i coś zadecyduję, coś wymyślę, z czegoś zrezygnuję, czegoś się podejmę.. Na pewno będę tęsknić, a tęsknota to będzie chyba mój przyjaciel, najlepszy.. ona pomoże mi w tym, czego na dzień dzisiejszy nie jestem pewna w stu procentach, a póki co niech będzie tak jak jest, nie będę nic kombinować, bo po co.. jedyne czego w tym momencie żałuję to to, że nie znam osoby, której mogłabym o wszystkim powiedzieć i która by to zrozumiała.. owszem wiele jest takich osób, wiele ich mam, którym mogłabym powiedzieć o moich zwątpieniach, których mogłabym się poradzić, ale co z tego kiedy tylko 'mogłabym' .. czuję, że nikt mnie nie rozumiał nigdy, nie rozumie na dzień dzisiejszy i nigdy nie zrozumie..


And I don’t want the world to see me 
cause I don’t think that they’d Understand When everything’s made to be broken I just want you to know who I am
                                    ................................................................................................................................................


Hey hey, what Can I say?





Tysiąc myśli by uciec, milion by nie wrócić



* ? *

Mimo tego, iż jest na prawdę dobrze, mam taki mętlik w głowie, że nie wiem czy ktokolwiek byłby w stanie go ogarnąć.. po prostu nie wiem co jest grane, wszystko mi przeszkadza - nic mi nie pasuje, mam humor za chwilę go nie mam, szukając bez powodu jakiegoś problemu, na siłę próbuję się załamać czymś.. do tego jeszcze dochodzą dziwne myśli, zwątpienia i setka innych niemoralnych propozycji wydanych przez mój móżdżek... Jestem nie do zniesienia! A do tego jeszcze wiele rzeczy w moim życiu się zmieniło i czuję, że to jest ten moment, że zacząwszy od niedawna już do końca będą w moim życiu tylko zmiany..Czy na dobre, czy na złe, będą..ale ja to lubię! Aczkolwiek pewnych ludzi, sytuacji, momentów, spraw brakuje mi momentami..no ale cóż, tak już jest..póki co muszę ogarnąć swoje myśli i doprowadzić się do porządku, bo obawiam się, że mogę zrobić coś czego będę żałować straaasznie długo.. Btw. do wyjazdu jeszcze tylko tydzień! Jak o tym myślę to mam ochotę skakać z radości, a z drugiej strony jak pomyślę, że opuszczę moją kochaną wioseczkę, która bardzo często nie sprzyja mi, to mimo tego aż nie chce mi się wyjeżdżać.. i zapewne przez ten miesiąc mojego pobytu tam będę strasznie tęsknić, za kilkoma osobami i za tym wszystkim co otacza mnie tutaj na co dzień, mimo wszystko!

niedziela, 3 lipca 2011

Pewnego słonecznego dnia

Było to bodajże 29 czerwca kiedy to opalając się usłyszałam zaakcentowane w szczególny sposób, dawno przeze mnie niesłyszane "Kaaaasiiiaaa" i wtedy na myśl przyszło mi tylko "WOJTEK!" , podskoczyłam z leżaka niczym kangur i pobiegłam w jego stronę! Tak dawno się nie widzieliśmy..nawet nie wiem kiedy to było ostatni raz, a tyle się zmieniło..u mnie, u niego.. Wojtek w tym roku wziął ślub z prześliczną Kanadyjką z włoskimi korzeniami..ceremonia odbyła się na Arubie, jest to wyspa nad Morzem Karaibskim, niedaleko Jamajki, tylko pozazdrościć, no ale nie będę już owijać w bawełnę tylko przedstawię wam mojego najukochańszego kuzyna na świecie, a na dniach dodam tutaj zdjęcia z jego ślubu..





































no a po za tym Wojtek przyjechał do Polski w celu obrony, no i obronił się, jest aktualnie Magistrem :)