Prawdą jest, że nie lubię nikogo, nie lubię nawet siebie,
nie lubię swojej denerwującej grzywki i włosów,
nie lubię tego jak wyglądam,
nie lubię tego, że ciągle czekam zamiast iść spać,
nie lubię tego, że lubię słodycze,
nie lubię swojego brzucha,
nie lubię swojego lenistwa,
nie lubię moich zmian nastroju,
nie lubię szkoły i nauczycieli i wszystkiego co z nią związane,
nie lubię operonu, tak to on mi spieprzył oceny,
nie lubię tego, że "czasami" mój mózg odmawia posłuszeństwa,
nie lubię tego, jak ktoś mówi, że przypominam mu swoją siostrę [zdecydowanie nie lubię],
nie lubię tego, że gdy mam wolne nie robię nic, zamiast coś z tym zrobić [tak to skomplikowane],
nie lubię tego, że nie żyję dzisiejszym dniem, tylko martwię się "I CO DALEJ",
nie lubię tego, że ciągle doskwiera mi brak sprzętu,
nie lubię tego, że na wakacje musimy sobie jeszcze trochę poczekać,
nie lubię tego, że... a właściwie kogo to obchodzi? powinnam wcisnąć teraz <= backspace, ale po co? tak będzie zabawniej, czy też bardziej żałośnie...na jedno wychodzi :)
zapomniałabym na śmierć : nie lubię kończyć wpisów nietaktownymi słowami, więc zacytuję coś, co jest warte przeczytania.
"nigdy za wszelką cenę, bo nie wszystko jest na sprzedaż" - "Śniadanie mistrzów" Mistrz Pih,Peja,Pezet
Jego nie lubię, ale kochaaaaaaaaaaaaaaaaaaaam ! <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz